XXV Niedziela Zwykła B

Dobro poddawane próbom
Chociaż Księga Mądrości napisana była przed Chrystusem, czytając ten fragment jakbyśmy słyszeli narzekania kapłanów i uczonych w Piśmie, którzy nie przyjęli Jezusa - Jedynego Sprawiedliwego. Liturgia zaprasza nas, aby zobaczyć ten fragment z Księgi Mądrości jako proroctwo Męki Pańskiej. Słyszymy, jak Jego wrogowie skarżą się, że "Sprawiedliwy" zakwestionował ich autorytet, wyrzucając łamanie prawa Mojżesza. 
Bezbożni mówili: „Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo — jak mówił — będzie ocalony”. (Mdr 2,12.17-20)
Cóż uczynił Sprawiedliwy, że uczyniono na niego zasadzkę? 
 Nic nie uczynił!    odpowiemy.    Był sprawiedliwy. 
Tak też jest w życiu. Przykład dobra, dobrego życia, prawego postępowania, przeszadza - jest wyrzutem sumienia. Czasem bywa tak, że wyrzut sumienia przeradza się w złość skierowaną przeciwko temu, kto to sumienie "obudził" swoim postępowaniem. 
Czyżby świat dzielił się na tych, co dają dobry przykład, i na tych, których ten przykład "kole w oczy"? Stary Testament (jak widać w powyższym czytaniu) przeprowadza jasną granicę: to "bezbożni" uczynili zasadzkę na "sprawiedliwego". 
W Nowym Testamencie granica biegnie nieco inaczej. Zwróćmy uwagę, jak mocne słowa krytyki słyszymy w drugim czytaniu (Jk 3,16-4,3). Św. Jakub zarzuca kościołowi pierwszych chrześcijan, tym, których pobożność i mężne wyznawanie wiary dzisiaj podziwiamy. I mówi do nich w bardzo ostrych słowach: "Gdzie zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek... Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz". Widać, że poważne zło znalazło się pośród świętych!
Pójdźmy jeszcze dalej. Oto Ewangelia uszłyszymy, że Jezus po raz kolejny zapowiada swoją mękę. Pozwolił swoim uczniom być tak blisko, że wyjawia im swoja tajemnicę, swoją misję, dzieli się owocami rozmowy z Ojcem, mówi o - po ludzku - bardzo trudnej rzecxzywistości ęki, której jako Człowiek się bał (por. modlitwa w Ogrójcu). „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. (Mk 9,30-37) Co zrozumieli Apostołowie? Oto podnoszą kwestię sukcesji: który z nich jest największy, którzy zostaną wybrani do przewodzenia innym, gdy Chrystus zostanie ukrzyżowany.

***
W każdym z nas jest i dobro, i zło. Jesteśmy zdolni do czynów dobrych i złych. Święci Kościoła Pierwszych Wieków przechodzili swoje kryzysy wspólnoty ("kłótnie i rozłamy między wami", "zazdrość i żadza sporu" itd...). Apostołowie również potrzebowali czasu, by uczyć się myślenia Chrystusowego, by rozumieć inaczej, po Bożemu: "jeśli kto chce być największym, niech będzie najmniejszy ze wszystkich". I każdy z nas jest na swojej drodze w pielgrzymce wiary. Nie ma "dobrych" i "złych", raczej każdy z nas musi wkładać wysiłek w to, by pielęgnować i ochraniać dobro, które jest w nas, i które często jest poddawane próbom.