Nadchodząca niedziela jest już przedostatnią w bieżącym Roku Liturgicznym. Czytania mszalne kierują naszą uwagą na czasy eschatologiczne - powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Św. Paweł przypomina Tesaloniczanom:
Dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: „Pokój i bezpieczeństwo”, tak niespodziana przyjdzie na nich zagłada, ... i nie ujdą. (1 Tes 5,1–6)
Zdania przejmujące trwogą. Tak, o ile trwamy w ciemności. Pamiętamy jednak slowa Jezusa: "Ja jestem światłością świata... kto idze za mną nie kroczy w ciemności..." Do tych słów odnosi sie apostoł w dalszej części listu: "Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej." Słowa Listu do Tesaloniczan nie są po to, by nas straszyć końcem świata, ale nawołują do czuwania: "Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi."
Co wobec tego znaczy "czuwać"?
Liturgię słowa otwiera Poemat o dzielnej niewieście (Prz 31,10–13.19–20.30–31). Zobaczmy, co wedlug Biblii stanowi o wartości kobiety: "O len się stara i wełnę, pracuje starannie rękami. Wyciąga ręce po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono. Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce."
Liturgię słowa otwiera Poemat o dzielnej niewieście (Prz 31,10–13.19–20.30–31). Zobaczmy, co wedlug Biblii stanowi o wartości kobiety: "O len się stara i wełnę, pracuje starannie rękami. Wyciąga ręce po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono. Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce."
Czyżby zgodnie z Biblia rola kobiety ograniczala sie do prac domowych?
Zapewne niektórzy chcieliby znaleźć w Biblii poparcie dla tej idei. Nie umniejszając roli kobiety jako strażniczki ogniska domowego, odczytajmy ten poemat w kontekście relacji człowieka do Boga. Tak jak o kobiecie ze starotestamentowego poematu nie swiadczy jej uroda, ale praca, tak o czlowieku swiadectwo przed Bogiem wydają jego czyny, a nie pobożne deklaracje, dobre wrażenie lub rodzaj ubranej szaty.
Tak więc chodzi o nasze czyny. Każdy z nas ma zadania do wykonania! Mamy zadaną pracę, i Jezus spodziewa się, że ją wykonamy. Przypowieść o talentach (Mt 25,14-30) bardzo jasno pokazuje, jakie są oczekiwania Jezusa wobec nas: "ten, który otrzymał pięć talentów ...i przyniósł drugie pięć", tak samo jak "ten, który otrzymał dwa talenty ... i zyskał drugie dwa", zostal pochwalony i zaproszony do radości swego Pana. Ale ten, który nie pomnożył otrzymanego talentu, zostal "wyrzucony na zewnatrz w ciemnosci."
Sługa, który otrzymał jeden talent, powiedział swemu panu: "Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy ... Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi." Te słowa pokazują wyraźnie relację między sługą i panem. To nie jest relacja miłości, ale strachu! Strachu i bezsilności wobec zadania, które sługa przyjmuje jako nakaz; nie rozpoznaje wizji swego pana, nie przyjmuje jej jako swojej, ale niewolniczo przymuszony wypełnia niechętnie przyjęte zadania. Strach i bezsilność łatwo przechodzą w złość: "Oto masz swoją własność" - weź co twoje! nie chce mieć z tobą nic wspólnego!
Czy w tej sytuacji decyzja pana o wyrzuceniu w ciemności nie jest jedynie stwierdzeniem faktu, ujawnieniem postawy, którą sługa prezentował dużo wcześniej? Podobnie nasz Pan przychodząc po raz drugi odkryje prawdę naszych serc. Ujawni naszą relację wobec Boga - która kształtuje się już teraz, i już teraz zechciejmy wziąć za nią odpowiedzialność.
Jaka była relacja pierwszego i drugiego sługi do ich pana? Miłość, synowskie oddanie, udział w dziele zaplanowanym przez pana, ale także ufność, która rodzi swobodę działania: słudzy nie pytali pana o każdy kolejny krok ani też nie czekali na kolejne szczegółowe rozkazy, które miałyby ich pokierować lub wręcz popchnąć do działania. Skoro pan powierzył im pewne dobra, ich zadaniem było je pomnożyć, co też uczynili z całym zaangażowaniem. I my, czekając na powtórne przyjście Pana, nie czekajmy bezczynnie...